Błogosławiona, która uwierzyła

Błogosławiona, która uwierzyła

Ewangelista Łukasz – wkrótce po opisie zwiastowania prowadzi nas w ślad za Dziewicą z Nazaretu "do pewnego miasta w pokoleniu Judy" (Łk 1,39). Miastem tym ma być, zdaniem uczonych, dzisiejsze Ain-Karim, położone w okolicy górzystej, opodal Jerozolimy.

Maryja "wybrała się tam z pośpiechem", aby odwiedzić Elżbietę, swoją krewną. Przyczyny odwiedzin wypada upatrywać w tym także, że podczas zwiastowania Gabriel wskazał w znamienny sposób na Elżbietę, która w podeszłym wieku mocą Bożą poczęła syna z męża Zachariasza :

"krewna Twoja Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego" (Łk 1,36-37).

Zwiastun powołał się na przykład Elżbiety, aby odpowiedzieć na pytanie Maryi : "Jakże się to stanie, skoro nie znam męża ?" (Łk 1,34). Otóż stanie się to właśnie “mocą Najwyższego”, podobnie i nawet bardziej niż w przypadku Elżbiety.

Maryja więc udaje się w duchu miłości do domu swej krewnej. Przy wejściu, w odpowiedzi na pozdrowienie Maryi, Elżbieta “napełniona Duchem Świętym”, czując szczególne poruszenie dziecka we własnym łonie, wielkim głosem pozdrawia Maryję:

“Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona” (por. Łk 1,40-42).

Ten okrzyk czy też aklamacja Elżbiety weszła później do modlitwy Zdrowaś Maryjo jako dalszy ciąg pozdrowienia anielskiego, stając się w ten sposób jedną z najczęstszych modlitw Kościoła. Jeszcze więcej mówią dalsze słowa Elżbiety zawarte w pytaniu:

“A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie ?” (Łk 1,43).

Elżbieta daje świadectwo Maryi: rozpoznaje i głosi, że przed nią stoi Matka Pana, Matka Mesjasza. W tym świadectwie uczestniczy też syn, którego Elżbieta nosi w swoim łonie:

“poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie”(Łk 1,44).

“Dzieciątko” – to przyszły Jan Chrzciciel, który nad Jordanem wskaże na Jezusa jako Mesjasza.

Maryja uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane od Pana

Wszystkie te słowa w pozdrowieniu Elżbiety mają doniosłą wymowę, jednakże znaczenie kluczowe wydaje się posiadać to,co mówi ona na końcu:

“Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana” (Łk 1,45).

Można postawić te słowa obok wyrażenia “łaski pełna” w pozdrowieniu anioła.

Odsłania się w nich – podobnie jak w tamtych – zasadnicza treść mariologiczna, zasadnicza prawda o Maryi, która stała się rzeczywiście obecna w tajemnicy Chrystusa właśnie przez to,że “uwierzyła”.

Pełnia łaski przy zwiastowaniu anielskim oznacza dar Boga samego; wiara Maryi, którą głosi Elżbieta przy nawiedzeniu, wskazuje na to jak Dziewica nazaretańska odpowiedziała na ten dar.

“Bogu objawiającemu należy okazać posłuszeństwo wiary (por.Dz 16,26; por.Rz 1,5; Kor 10,5-6), przez które człowiek z wolnej woli cały powierza się Bogu” – uczy Sobór.

Takie właśnie ujęcie wiary znalazło doskonałe urzeczywistnienie w Maryi. Momentem przełomowym było zwiastowanie. Słowa Elżbiety: “Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła”, na pierwszym miejscu odnoszą się do tego właśnie momentu.

Przy zwiastowaniu bowiem Maryja, okazując “posłuszeństwo wiary” Temu, który przemawiał do Niej słowami swego zwiastuna, poprzez “pełną uległość rozumu i woli wobec Boga objawiającego” – w pełni powierzyła się Bogu. Odpowiedziała więc całym swoim ludzkim, niewieścim “ja”. Zawierało się w tej odpowiedzi wiary doskonałe współdziałanie “z łaską Bożą uprzedzającą i wspomagającą” oraz doskonała możliwość na działanie Ducha Świętego, który “darami swymi wiarę stale udoskonala”.

Słowo Boga żywego, które zwiastował Maryi anioł, odnosiło się do Niej samej:

“Oto poczniesz i porodzisz Syna” (Łk 1,31).

 

Maryja powiedziała „tak“, przede wszystkim dlatego, ponieważ Ona uwierzyła zanim zrozumiała

Maryja przyjmując to zwiastowanie, miała stać się “Matką Pana”. Miała w Niej dokonać się Boska tajemnica Wcielenia. “Było zaś wolą Ojca Miłosierdzia, aby Wcielenie poprzedziła zgoda Tej, która była przeznaczona na matkę”. I Maryja wyraża tę zgodę, po wysłuchaniu wszystkich słów zwiastuna. Mówi:

“Oto Ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego” (Łk 1,38).

Owe Maryjne fiat – “niech mi się stanie“ – zadecydowało od strony ludzkiej o spełnieniu się Bożej tajemnicy. Zachodzi pełna zbieżność ze słowami Syna, który według Listu do Hebrajczyków mówi do Ojca, przychodząc na świat:

"Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś mi utworzył ciało... Oto idę ... abym spełniał wolę Twoją, Boże" (10, 5-7).

Tajemnica Wcielenia urzeczywistniła się wówczas, gdy Maryja wypowiedziała swoje fiat:

"niech mi się stanie według słowa twego !"

czyniąc możliwym – na ile wedle planu Bożego od Niej to zależało – spełnienie woli Syna.

Przez wiarę bezwzględnie "powierzyła siebie Bogu", a zarazem "całkowicie poświęciła samą siebie, jako służebnicę Pańską, osobie i dziełu swego Syna".

Syna tego zaś – jak uczą Ojcowie – pierwej poczęła duchem niż ciałem: właśnie przez wiarę ! Słusznie przeto sławi Maryję Elżbieta: "Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana."

Te słowa już się spełniły: Maryja z Nazaretu staje na progu domu Elżbiety i Zachariasza jako Matka Syna Bożego. I Elżbieta czyni radosne odkrycie: "Matka mojego Pana przychodzi do mnie !"

Wiara Abrahama rozpoczyna Stare Przymierze, a wiara Maryi inauguruje Nowe

Dlatego też wiara Maryi porównywana bywa do wiary Abrahama, którego Apostoł nazywa “ojcem naszej wiary” (por. Rz 4,12).

W zbawczej ekonomii Objawienia Bożego wiara Abrahama stanowi

początek Starego Przymierza; wiara Maryi przy zwiastowaniu daje początek Przymierzu Nowemu. Podobnie też, jak Abraham

“wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów” (Rz 4,18),

tak Maryja, która przy zwiastowaniu wyznaje swoje dziewictwo (“Jakże się to stanie, skoro nie znam męża ?”) uwierzyła, że z mocy Najwyższego, za sprawą Ducha Świętego, stanie się Matką Syna Bożego zgodnie z objawieniem anioła:

"Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym" (Łk 1,35).

Jednakże słowa Elżbiety: “Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła”, odnoszą się nie tylko do tego szczegółowego momentu, jakim było zwiastowanie. Jeśli chodzi o wiarę Maryi oczekującej Chrystusa, zwiastowanie jest z pewnością momentem przełomowym, ale zarazem jest także punktem wyjścia, od którego zaczyna się całe “itinerarium ku Bogu”, cała Jej droga wiary.

Na tej zaś drodze w sposób niezwykły, zaiste heroiczny – owszem, z coraz większym heroizmem wiary – będzie się urzeczywistniać owo “posłuszeństwo”, które wyznała wobec słowa Bożego objawienia. A to “posłuszeństwo wiary” ze strony Maryi w ciągu całej drogi posiadać będzie zadziwiające podobieństwo do wiary Abrahama. Podobnie jak ten patriarcha całego Ludu Bożego, tak i Maryja, w ciągu całej drogi swego uległego, macierzyńskiego fiat będzie potwierdzać, iż “wbrew nadziei uwierzyła nadziei”. Na niektórych zaś etapach tej drogi nabierze szczególnej wymowy błogosławieństwo Tej, “która uwierzyła”. Uwierzyć – to znaczy “powierzyć siebie” samej istotnej prawdzie słów Boga żywego, znając i uznając z pokorą “jak niezbadane są Jego wyroki i niezgłębione Jego drogi” (por. Rz 11,33). Maryja, która z odwiecznej woli Najwyższego znalazła się - rzec można – w samym centrum owych “niezgłębionych dróg” oraz niazbadanych wyroków” Boga, poddaje się w półcieniu wiary, przyjmując całkowicie i z sercem otwartym to wszystko, co było przewidziane w planie Bożym.

Maryja "wie", ale Ona wie w "ciemności wiary"...

Kiedy przy zwiastowaniu usłyszała o Synu, którego ma stać się Rodzicielką, któremu "nada imię Jezus" (Zbawiciel), usłyszała również, iż "Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida" i że będzie On

“panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca” (Łk 1,32-33).

W tym kierunku zwracała się nadzieja całego Izraela. Obiecany Mesjasz ma być “wielki” – zwiastun też mówi: “będzie On wielki” -wielki czy to imieniem “Syna Najwyższego”, czy też przejęciem “dziedzictwa Dawidowego”. Ma więc być królem: ma panować "nad domem Jakuba". Maryja wyrosła wśród tych oczekiwań swojego ludu. Czyż w chwili zwiastowania mogła przeczuwać, jakie istotne znaczenie mają te słowa anioła ? Jak należy rozumieć owo "panowanie", któremu "nie będzie końca" ? Chociaż przez wiarę – poczuła się w tej chwili Matką „Mesjasza-Króla“, to przecież odpowiedziała:

"Oto Ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego !" (Łk 1,38).

Od pierwszej chwili dała wyraz przede wszystkim „posłuszeństwu wiary“, zdając się na takie znaczenie powyższych słów zwiastowania, jakie nada im Ten, od którego słowa te pochodzą: jakie nada im sam Bóg. Na tej samej drodze „posłuszeństwa wiary“, usłyszała Maryja niedługo potem inne słowa, które pochodziły od Symeona w świątyni Jerozolimskiej. Było to już czterdziestego dnia po narodzeniu Jezusa, gdy zgodnie z przepisem Prawa Mojżeszowego, Maryja wraz z Józefem "przynieśli Dziecię do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu" (por. Łk 2,22). Samo to narodzenie miało miejsce w warunkach skrajnego ubóstwa. Wiemy bowiem od św. Łukasza, że w związku ze spisem ludności, zarządzonym przez władze rzymskie, Maryja udała się wraz z Józefem do Betlejem, a nie znalazłszy tam żadnego “miejsca w gospodzie”, urodziła swego Syna w stajni i “ położyła Go w żłobie” (por. Łk 2,7) Człowiek sprawiedliwy i pobożny, imieniem Symeon, pojawia się na początku Maryjnego “itynerarium” wiary.

Słowa Symeona są "drugą zapowiedzią dla Maryi"...

Słowa jego, natchnione przez Ducha Świętego (por.Łk 2,25-27), potwierdzają prawdę zwiastowania. Czytamy bowiem, że “wziął On w objęcia” Dzieciątko, któremu zgodnie z poleceniem anioła “nadano imię Jezus” (por. Łk 2,21). Jego słowa są zgodne z brzmieniem tego imienia, które znaczy: Zbawiciel – “Bóg jest zbawieniem”. Zwracając się do Pana, mówi:

“moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela” (Łk 2,30-32).

Równocześnie jednak Symeon zwraca się do Maryi z następującymi słowami:

“Oto ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą”.

I dodaje wprost pod adresem Maryi:

“A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2,34-35).

Słowa Symeona stawiają w nowym świetle zapowiedź, jaką Maryja usłyszała od anioła: Jezus jest Zbawicielem, jest “światłem na oświecenie” ludzi.

Czyż nie okazało się to w pewien sposób w noc Narodzenia, gdy do stajni przybyli pasterze (por. Łk 2,8-20) ? Czyż nie miało się jeszcze bardziej okazać, gdy przybędą Mędrcy ze Wschodu (por. Mt 2,1-12).

Równocześnie jednak od początku swego życia, Syn Maryi – a wraz z Nim Jego Matka – doznają na sobie prawdy dalszych słów Symeona: “znak, któremu sprzeciwiać się będą” (Łk 2,34).

Słowa Symeona są jakby drugą zapowiedzią dla Maryi, gdyż wskazują na konkretny wymiar historyczny, w którym Jej Syn wypełni swoje posłannictwo, to jest wśród niezrozumienia i w cierpieniu. Jeśli taka zapowiedź potwierdza z jednej strony Jej wiarę w wypełnienie Boskich obietnic zbawienia, to z drugiej strony objawia również, że swoje posłannictwo będzie musiała przeżywać w cierpieniu u boku cierpiącego Zbawiciela i że Jej macierzyństwo pozostanie w cieniu i będzie bolesne. Oto po odwiedzinach mędrców ze Wschodu, po ich pokłonie (“upadli na twarz i oddali Mu pokłon”) i po złożeniu przez nich darów (por. Mt 2,11), Maryja wraz z Dziecięciem musi uchodzić do Egiptu pod troskliwą opieką Józefa, gdyż “Herod ... szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić” (Mt 2,13). I aż do śmierci Heroda wypadnie Im pozostać w Egipcie (por. Mt 2,15).

Okres ukrytego życia w Nazarecie: czasy najdoskonalszej wiary Maryi

Po śmierci Heroda, kiedy nastąpił powrót Świętej Rodziny do Nazaretu, rozpoczyna się długi okres życia ukrytego. Ta, która “uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane od Jej Pana” (por. Łk 1,45), żyje na co dzień treścią tych słów.

Na codzień jest przy Niej Syn, któremu nadała imię Jezus – więc z pewnością w obcowaniu z Nim posługuje się tym imieniem, które zresztą nikogo nie mogło dziwić, gduż od dawna było używane w Izraelu. Jednakże Maryja wie, że ten który nosi imię Jezus, został nazwany przez anioła “Synem Najwyższego” (por. Łk 1, 32). Maryja wie, że poczęła Go i wydała na świat, “nie znając męża”, za sprawą Ducha Świętego, mocą Najwyższego, która osłoniła Ją (por. Łk 1, 35), podobnie jak obłok osłaniał Bożą obecność w czasach Mojżesza i ojców (por. Wj 24, 16; 40, 34-35; 1 Krl 8, 10-12).

Tak więc Maryja wie, że Syn, którego wydała na świat w sposób dziewiczy, to właśnie owo "Święte" – "Syn Boży", o którym mówił do Niej anioł.

W ciągu lat ukrytego życia Jezusa w domu nazaretańskim, życie Maryi jest również “ukryte z Chrystusem w Bogu” (por. Kol 3, 3) przez wiarę. Wiara bowiem – to obcowanie z tajemnicą Boga.

Maryja stale na co dzień obcuje z niewypowiedzianą tajemnicą Boga, który stał się człowiekiem, z tajemnicą, która przewyższa wszystko, co zostało objawione w Starym Przymierzu. Od chwili zwiastowania Dziewica-Matka została wprowadzona w całkowitą “nowość” samoobjawienia się Boga i stała się świadoma tajemnicy.

Jest Ona pierwsza z tych “prostaczków”, o których kiedyś Jezus powie:

“Ojcze... zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Mt 11, 25).

Przecież: “nikt nie zna Syna, tylko Ojciec” (Mt 11, 27). Jakże więc Maryja może “znać Syna” ? Z pewnością nie zna Go tak jak Ojciec – a przecież jest pierwszą wśród tych, którym “Ojciec zechciał objawić” (por. Mt 11, 26-27; 1 Kor 2, 11).

Jeśli jednak od chwili zwiastowania objawiony Jej został Syn, którego całkowicie zna tylko Ojciec –Ten, który Gorodzi w odwiecznym “dzisiaj” (por. Ps 2, 7) – to Maryja Matka z tą prawdą swego Syna obcuje tylko w wierze i przez wiarę !

Błogosławiona jest przeto, że “uwierzyła” – i wierzy na codzień, wśród wszystkich doświadczeń i przeciwności czasu dziecięstwa Jezusa, a potem w ciągu lat życia ukrytego w Nazarecie, gdzie Jezus “był im poddany” (Łk 2,51): Maryi, a także Józefowi, bo on wobec ludzi zastępował Mu ojca. Dlatego też Syn Maryi był uważany przez ludzi za “syna cieśli” (por. Mt 13, 55).

Maryja nosi w sobie całkowitą "nowość" wiary

Matka tego Syna, pamiętna wszystkich słów zwiastowania i późniejszych wydarzeń, nosi więc w sobie całkowitą “nowość” wiary: początek Nowego Przymierza.

Jest to początek Ewangelii, czyli dobrej radosnej nowiny. Nietrudno jednak dostrzec w nim także swoisty trud serca, jaki związany jest z “ciemną nocą wiary” – używając słów św. Jana od Krzyża – jakby z “zasłoną”, poprzez którą wypada przybliżać się do Niewidzialnego i obcować z tajemnicą. W taki też sposób Maryja przez wiele lat obcuje z tajemnicą swego Syna i idzie naprzód w swojej pielgrzymce wiary, w miarę jak Jezus “czynił postępy w mądrości ... i w łasce u Boga i u ludzi” (Łk 2, 52). Coraz bardziej ujawniło się oczom ludzi upodobanie, jakie Bóg w Nim znajduje. A pierwszą pośród tych ludzi, którym dane było odkryć Chrystusa, była Maryja, która z Józefem mieszkała w tym samym domu w Nazarecie.

A jednak, kiedy po znalezieniu w świątyni na pytanie Matki: “czemuś nam to uczynił ?”, dwunastoletni Jezus odpowiedział: “Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca ?”, Ewangelista dodaje:

"Oni jednak (Józef i Maryja) nie zrozumieli tego co im powiedział" (Łk 2, 48-50).

Tak więc Jezus miał świadomość, że “tylko Ojciec zna Syna” (por. Mt 11, 27), a nawet Ta, której najpełniej została objawiona tajemnica Jego Boskiego synostwa, Matka z tajemnicą tą obcowała tylko przez wiarę.

Znajdując się przy boku Syna, pod dachem jednego domu, “utrzymując wiernie swe zjednoczenie z Synem ... “szła naprzód w pielgrzymce wiary”, jak podkreśla Sobór.

I tak było również w ciągu publicznego życia Chrystusa (por.Mk 3, 21-35), stąd z dnia na dzień wypełniało się na Maryi błogosławieństwo wypowiedziane przez Elżbietę przy nawiedzeniu: “Błogosławiona, któraś uwierzyła”.

Pod Krzyżem, wiara Maryi osiągnęła pełnię

To błogosławieństwo osiąga pełnię swego znaczenia wówczas, kiedy Maryja staje pod Krzyżem swego Syna (por. J 19, 25). Sobór stwierdza, że stało się to “ nie bez postanowienia Bożego”: “najgłębiej ze swoim Jednorodzonym współcierpiała i z ofiarą Jego złączyła się matczynym duchem, z miłością godząc się (na to) aby doznała ofiarniczego wyniszczenia żertwa z Niej narodzona”. W ten sposób Maryja “utrzymała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do Krzyża”: zjednoczenie przez wiarę. Przez tę samą wiarę, przez którą przyjęła objawienie anioła w momencie zwiastowania. Wtedy też usłyszała:

“Będzie On wielki ... Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie ... panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca“ (Łk 1, 32-33).

A oto, stojąc u stóp Krzyża, Maryja jest świadkiem całkowitego, po ludzku biorąc, zaprzeczenia tych słów. Jej Syn kona na tym drzewie jako kazaniec. "Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści..., wzgardzony tak, iż miano Go za nic ... zdruzgotany" (por.Iz 53, 3-5).

Jakże wielkie, jak heroiczne jest wówczas posłuszeństwo wiary, które Maryja okazuje wobec „niezbadanych wyroków“ Boga !

Jakże bez reszty „powierz siebie Bogu“, „okazując pełną uległość rozumu i woli“ wobec Tego, którego „drogi są niezbadane“ (por. Rz 11, 33)!

A zarazem: jak potężne jest działanie łaski w jej duszy, jak przenikliwy wpływ Ducha Świętego, Jego światła i mocy ! Przez tę wiarę Maryja jest doskonale zjednoczona z Chrystusem w Jego wyniszczeniu. Wszak "On (Jezus Chrystus), istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ..., aby na równi być z Bogiem lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi". A oto teraz na Golgocie, "uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej" (Flp 2, 5-8).

U stóp Krzyża, Maryja uczestniczy przez wiarę we wstrząsającej tajemnicy tego wyniszczenia.

Jest to chyba najgłębsza w dziejach człowieka "kenoza" wiary. Przez wiarę Matka uczestniczy w śmierci Syna – a jest to śmierć odkupieńcza. W przeciwieństwie do uczniów, którzy uciekli, była to wiara pełna.

Pod Krzyżem, węzeł splątany przez nieposłuszeństwo Ewy, został rozwiązany przez posłuszeństwo Maryi

Jezus z Nazaretu poprzez Krzyż na Golgocie potwierdził w sposób definitywny, że jest owym „znakiem, któremu sprzeciwiać się będą“, wedle słów Symeona. Równocześnie zaś spełniły się tam jego słowa skierowane do Maryi: "A Twoją duszę miecz przeniknie".

Zaiste, "błogosławiona jest Ta, która uwierzyła"! Te słowa Elżbiety wypowiedziane po zwiastowaniu, tutaj, u stóp Krzyża, osiągają swą definitywną wymowę.

Przejmująca staje się moc, jaką słowa te w sobie zawierają. Od stóp Krzyża zaś, jakby z samego wnętrza tajemnicy Odkupienia, rozprzestrzenia się zasięg i perspektywa tego błogosławieństwa wiary. Sięga ono do „ początku“ i jako uczestnictwo w ofierze Chrystusa, nowego Adama staje się poniekąd przeciwwagą nieposłuszeństwa i niewiary, zawartej w grzechu pierwszych ludzi.

Tak uczą Ojcowie Kościoła, a zwłaszcza Św. Ireneusz, cytowany w Konstytucji Lumen Gentium:

"Węzeł splątany przez nieposłuszeństwo Ewy rozwiązany został przez posłuszeństwo Maryi; co związała przez niewierność dziewica Ewa, to dziewica Maryja rozwiązała przez wiarę"

W świetle tego porównania z Ewą, Ojcowie - jak przypomina ten sam Sobór – nazywają Maryję "matką żyjących" i niejednokrotnie stwierdzają: "śmierć przez Ewę, życie przez Maryję".

Słusznie przeto w owym wyrażeniu "Błogosławiona, któraś uwierzyła"

możemy upatrywać jakby klucza, który otwiera nam wewnętrzną prawdę Maryi: Tej, którą anioł przy zwiastowaniu pozdrowił jako "łaski pełną".

Jeśli jako "łaski pełna" była Ona odwiecznie obecna w tajemnicy Chrystusa, to przez wiarę stawała się w niej obecna w wymiarach całego swego ziemskiego itinerarium: "szła naprzód w pielgrzymce wiary". Równocześnie zaś tę tajemnicę Chrystusa w sposób dyskretny – ale bezpośredni i skuteczny – uobecniała ludziom.

I nadal nie przestaje jej uobecniać. Przez tajemnicę Chrystusa także Ona jest obecna wśród ludzi. Poprzez Syna rozjaśnia się także tajemnica Matki. ___________________

(Wyjątki z Encykliki Redamptoris Mater)